"KONDZIO"
Barbara Niedźwiedzka
Wydawnictow Misyjne Drogi 2024r.
"Książkowa propozycja dla najmłodszych czytelników. Barbara Niedźwiedzka snuje opowieść – niczym harcerską gawędę (to nieprzypadkowe skojarzenie, bo wątek skautowy pojawia się w życiorysie Kondzia) – o urodzonym w 1913 r. w Rychtalu (woj. wielkopolskie) ojcu Konradzie Stolarku. To na razie pierwsza część bajkowego życiorysu tego oblata, który był mocno zaangażowany w działania wojskowe podczas II wojny światowej. A po wojnie był prowincjałem polskich oblatów, przez wiele lat pracował też w Polskiej Misji Katolickiej – we Francji i Luksemburgu. W „Kondziu” jednak poznajemy, póki co, dzieciństwo i młodość o. Konrada – aż do podjęcia decyzji o tym, co będzie robił przez resztę życia: „Zostanę księdzem!”. Najmłodsi czytelnicy mogą dzięki Barbarze Niedźwiedzkiej dowiedzieć się, jakie były relacje w domu rodzinnym Kondzia i jak radził on sobie w szkole. Mogą poznać jego mamę (fantastyczna relacja między przyszłym oblatem a rodzicielką), kolegów ze szkoły i nauczycieli. Zarazem – choć to opowieść o bohaterze – jest to gawęda pozbawiona patosu. Opowieść snuta jest bardzo przystępnym językiem i nie brakuje w nich humorystycznych wstawek – uśmiechniemy się nieraz, czytając tę opowieść. Uśmiechniemy – bo choć to książka dla dzieci, to i dorośli będą mieli przyjemność z czytania tak zaprezentowanej biografii o. Konrada. Dla najmłodszych Kondziu z opowiadania Barbary Niedźwiedzkiej będzie jak kolega ze szkolnej ławki – to ogromny atut tej książki. Myślę, że to publikacja, którą warto czytać całą rodziną – choćby zamiast klasycznej bajki przed snem. W poznaniu o. Konrada Stolarka przydatne może być też kalendarium jego życia, które znalazło się na końcu publikacji. Zapewne w kolejnym opowiadaniu Barbara Niedźwiedzka opowie o tym, co z Kondziem działo się po tym, jak postanowił, że zostanie księdzem – czekajmy więc na kolejną część. Warto jeszcze wyróżnić atrakcyjną szatę graficzną „Kondzia”. Opowiadanie pełne jest pięknych, barwnych ilustracji Agnieszki Robakowskiej. Dobrze się to czyta i równie dobrze ogląda!"
Ojciec Marcin Wrzos OMI
WIENIEC OD SPOŁECZNOŚCI SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. OJCA KONRADA STOLARKA W RYCHTALU 1 WRZEŚNIA 2023 ROKU ZOSTAŁ UROCZYŚCIE ZŁOŻONY NA JEGO GROBIE WE FRANCJI
Co roku we Francji w m. Haillicourt położonej w Pas de Calais organizowany jest duży zlot militarny, poświęcony wydarzeniom z okresu II wojny światowej, a konkretnie, wyzwoleniu tych terenów przez wojska alianckie. W rejonie tym niegdyś z silnie rozwiniętym przemysłem górniczym, zamieszkuje duża grupa polonii francuskiej, potomków emigrantów ekonomicznych z lat 20-stych ubiegłego wieku. Właśnie jeden z nich -Freddy Musiala V-ce Prezes VMA – Vehieles Militaires de l’Artios, którego wujkowie służyli w czasie wojny w 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka, złożył propozycje uczestnictwa w zlocie Grupie Rekonstrukcji Historycznej „Breda” przy Beskidzkim Stowarzyszeniu Maczkowców w Bielsku-Białej. Propozycja ze strony francuskiej obejmowała też uczestnictwo orkiestry dętej, która miała swoimi występami uświetnić uroczystości związane z obchodami wyzwolenia poszczególnych miejscowości. W takim też składzie w 2022r GRH „Breda” i orkiestra udaliśmy się do Haillicourt. Podczas licznych wystąpień, jako oddział zwarty, w mundurach historycznych 1D.Panc. i Royal Air Force, z naszywkami ‘POLAND” na rękawach, byliśmy serdecznie przyjmowani przez mieszkańców. Kontakty bezpośrednie ułatwiał fakt, że duża część gospodarzy mówiła w języku polskim. Podczas jednego ze spotkań otrzymałem informację, od uczestnika zlotu Antoina Tromskiego -rekonstruktora francuskiego, że w niedalekim Vaudricourt-powojennej siedzibie księży Oblatów, jest pochowany kapelan 1 Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego. Z nim jako przewodnikiem udałem się na cmentarz. Po przybyciu na miejsce odszukałem przy pomocy Antoina grób ks. Stolarka, oraz przy okazji mogiłę ks. Alfonsa Stopy – kapelana 1 D. Panc. Wiadomości o pochowanych kapelanach W.P. były bardzo skromne, lecz obiecałem, że po powrocie do kraju zgłębię życiorysy obu księży i przy okazji następnej wizyty podzielę się wiedzą na ich temat. Po powrocie podczas poszukiwań informacji o interesujących mnie kapelanach, nawiązałem kontakt z ks. Mariuszem Białobłockim- proboszczem parafii w Rychtalu- rodzinnej miejscowości ks. Stolarka.W toku wymiany informacji zrodziła się myśl, aby upamiętnić postać O. płk K. Stolarka, poprzez uroczyste złożenie wieńca na Jego grobie, przy okazji następnej wizyty we Francji. 1 września 2023r na cmentarzu w Vaudricourt odbyła się uroczystość złożenia wieńców na grobach księży Oblatów, kapelanów W.P.- ks. Alfonsa Stopy i ks. Konrada Stolarka. Uroczystą asystę zapewniła kompania honorowa z G.R.H. „Breda”, oraz orkiestra O.S.P. Czernichów- Tresna pod dyrekcja kapelmistrza Szymona Bułki. Po odegraniu hymnu narodowego wieniec na grobie ks. A.Stopy złożyła delegacja „Bredy” na czele z Wojciechem Łuszczkiewiczem – prezesem stowarzyszenia Maczkowców. Następnie po przemarszu kompanii pod grób ks. Kapelana K.Stolarka, wieniec z lotnicza szachownicą, przy dźwiękach werbla złożyli Lucjan Lubas i Paweł Kołaczyk. Warty honorowe przy mogiłach zaciągnęli członkowie G.R.H. „Breda”. Na koniec uroczystości orkiestra wykonała wiązankę piosenek wojskowych. Na zakończenie tej relacji z radością mogę stwierdzić, że groby naszych rodaków są otaczane opieką i pamięcią miejscowej ludności. Na mogiłach znajdują się tabliczki wspominkowe, znicze oraz kwiaty. Niektórzy, jak wyżej wspomniany Antoine Tromski osobiście pamiętają ks. Stolarka – swojego nauczyciela religii. O. płk K. Stolarek OMI - kapelan polskich lotników, cichociemny, odznaczony VM , 2 KW oraz licznymi odznaczeniami brytyjskimi i francuskimi. Ze szczegółowym życiorysem ks.K.Stolarka można zapoznać się na stronie internetowej Parafii w Rychtalu. Ks. Alfons Stopa OMI – kapelan 10 Pułku Dragonów w 1 Dywizji Pancernej, odznaczony VM, KW oraz odznaczeniami brytyjskimi i francuskimi. W bitwie pod Falaise bierze do niewoli 72 jeńców niemieckich.
LUCJAN LUBAS
OBCHODY DNIA PATRONA 12 CZERWCA 2023 ROKU
Dzień Partona w Szkole Podstawowej im. O. Konrada Stolarka jest dniem wolnym od nauki szkolnej. Nie jest to jednak czas stracony. Uczniowie po Mszy Świętej w intencji Patrona Szkoły i złożeniu kwiatów pod jego rodzinnym domem i pomnikiem, biorą udział w zajęciach, które mają pogłębić ich wiedzę na temat osoby legendarnego kapelana polskich lotników i spadochroniarzy oraz organizatora życia Polaków na zachodzie Europy po II wojnie światowej. Wspólnie spędzony czas procentuje budowaniem wzajemnych relacji pomiędzy uczniami całej szkoły.
OGÓLNOPOLSKA AKCJA BOHATERON - WŁĄCZ HISTORIĘ!
ROK SZKOLNY 2022 - 2023
Od kilku lat Szkoła Podstawowa im. Ojca Konrada Stolarka w Rychtalu uczestniczy we wspaniałej akcji upamiętniającej bohaterskich Powstańców Warszawskich z 1944 roku, broniących naszego Kraju przed okupującymi Niemcami. BohaterON – włącz historię! to ogólnopolska kampania mająca na celu upamiętnienie i uhonorowanie uczestników Powstania Warszawskiego oraz promocję historii Polski XX wieku. BohaterON mocno przemawia do świadomości społecznej, przywołując wydarzenia z dziejów naszego narodu oraz historii ludzi żyjących w czasach drugiej wojny światowej i wykazujących się patriotyczną postawą – osób, które nie chciały zostać bohaterami i wcale się za nich nie uważają, ale narażając swoje zdrowie za walkę o ojczyznę, stały się wzorami do naśladowania. Kampania promuje patriotyczne postawy i tożsamość narodową, uwrażliwia na niesprawiedliwość oraz wskazuje, że o dobra najwyższe – niematerialne należy zawsze walczyć. Powstańcy żyją pośród nas.. My pamiętamy o nich zawsze.
Patrycja Staszczyk
OGÓLNOPOLSKA AKCJA BOHATERON - WŁĄCZ HISTORIĘ!
ROK SZKOLNY 2021 - 2022
W 2021 roku Szkoła Podstawowa im. Ojca Konrada Stolarka w Rychtalu wzięła udział we wspaniałej i zaszczytnej akcji, upamiętniającej bohaterską walkę o wolność i niepodległość Polski - BOHATERON. W 1944 roku wybuchło w okupowanej przez Niemców Warszawie, Powstanie Warszawskie. Dzięki odwadze i niezłomności Powstańców, dziś Polska jest wolnym krajem. Dlatego zobligowani jesteśmy do kultywowania pamięci o bohaterach! Wielu z nich jest ciągle wśród nas. Pamiętajmy o nich! Od października odbywały się dodatkowe lekcje historii, z których uczniowie naszej szkoły mogli dowiedzieć się o przyczynach, przebiegu oraz skutkach Powstania Warszawskiego. BohaterON – włącz historię! to ogólnopolska kampania o tematyce historycznej mająca na celu upamiętnienie i uhonorowanie uczestników Powstania Warszawskiego oraz promocję historii Polski XX wieku. Projekt ma edukować Polaków, bazując na historiach Powstańców, wzmacniać poczucie tożsamości narodowej, krzewić postawy patriotyczne oraz budować wrażliwość społeczną. W tym roku szczególnie dziękuję za pomoc w przeprowadzeniu zajęć Panu Michałowi Szydlikowi, Pani Marlenie Opac, wychowawcom klas 1-3 oraz wszystkim zaangażowanym nauczycielom naszej szkoły.
Patrycja Staszczyk
OBCHODY DNIA ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI 2021
W dniu 10 listopada 2021r. społeczność Szkoły Podstawowej im. Ojca Konrada Stolarka uczciła 103 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Po uroczystym apelu uczniowie wraz z nauczycielami przeszli pod pomnik Patrona szkoły, gdzie złożyli kwiaty. Zaproszeni na uroczystość wójt Gminy Rychtal p. Adam Staszczyk wraz z byłym wójtem Czesławem Balcerzakiem zasadzili przed budynkiem szkoły "Dąb Niepodległości", który będzie symbolem niepodległej Polski dla mieszkańców naszej Małej Ojczyzny.
POCZET SZTANDAROWY SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. O. KONRADA STOLARKA PODCZAS OBCHODÓW ŚWIĘTA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI 11 LISTOPADA 2019 ROKU
OGÓLNOPOLSKA AKCJA BOHATERON - WŁĄCZ HISTORIĘ!
ROK SZKOLNY 2019 - 2020
Szkoła Podstawowa im. O. Konrada Stolarka po raz drugi wzięła udział w ogólnopolskiej akcji BohaterON – włącz historię!. BohaterON – włącz historię! to ogólnopolska kampania o tematyce historycznej mająca na celu upamiętnienie i uhonorowanie uczestników Powstania Warszawskiego oraz historii Polski XX wieku. Projekt ma edukować Polaków, bazując na historiach Powstańców, wzmacniać poczucie tożsamości narodowej, krzewić postawy patriotyczne oraz budować wrażliwość społeczną. W tym roku, współpracując także z Urzędem Gminy w Rychtalu, udało się przesłać prawie 200 kartek z życzeniami i podziękowaniami dla Żołnierzy Powstania Warszawskiego!.Uczniowie szkoły w Rychtalu zdobywali wiedzę o przebiegu Powstania Warszawskiego na specjalnie w tym celu przygotowanych zajęciach prowadzonych przez wychowawców klas. Do pracy wykorzystano materiały udostępnione przez BohaterON – włącz historię! oraz scenariusze, filmy i prezentację multimedialną przygotowane przez nauczycieli. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za zaangażowanie. Patrycja Staszczyk.
IV BIEG RYCHTALAKA DLA UCZCZENIA PAMIĘCI O. PŁK KONRADA STOLARKA 29.06.2019 ROKU
UROCZYSTOŚĆ NADANIA IMIENIA O. KONRADA STOLARKA SZKOLE PODSTAWOWEJ W RYCHTALU
12 czerwca 2019 r. w szkole podstawowej w Rychtalu odbyła się uroczystość nadania imienia o. płk Konrada Stolarka OMI. Jego postawa wierności Ewangelii i służby człowiekowi w każdej sytuacji jest pięknym wzorem dla dzieci z jego rodzinnej miejscowości. Msza św., której przewodniczył prowincjał misjonarzy oblatów, o. Paweł Zając OMI i poświęcenie nowego sztandaru odbyło się o godz. 10.00. Kazanie wygłosił o. Henryk Kruszewski OMI, wieloletni proboszcz i rektor PMK w Luksemburgu. Ojciec Kruszewski wspominał spotkania o. Konrada Stolarka OMI i Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego -Siadali wieczorem i wspominali stare wydarzenia, przeżyte razem. Ale dla nich to nie była historia zamknięta. Oni żyli tym na co dzień i czekali na nową Polskę, w której dzisiaj żyjemy – zaznaczył. – Wierzę, że szkoła w Rychtalu, jej wychowawcy i nauczyciele oraz władze lokalne będą przekazywać kolejnym pokoleniom historię naszych rodaków, a szczególnie obraz ich życia poświęconego Bogu, Kościołowi i ojczyźnie – dodał. Godzinę później odsłonięto tablicę poświęconą o. Konradowi Stolarkowi OMI przy ul. Kasztanowej. Następnie podczas uroczystego apelu na boisku szkolnym nastąpiło przekazanie sztandaru. Wcześniej budynek szkoły udekorowano muralem z podobizną patrona i samolotem. W ciągu kończącego się roku szkolnego uczniowie zapoznawali się z życiorysem o. Stolarka, a nawet nawiązali kontakt z jego krewnymi. Podobizna o. Stolarka widnieje także na szkolnym sztandarze.
Relacja fotograficzna z uroczystości nadania imienia o. Konrada Stolarka szkole podstawowej w Rychtalu 12.06.2019r. w galerii w dolnej części strony parafialnej.
SYMBOL SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. OJCA KONRADA STOLARKA INSPIROWANY ODZNAKĄ 307 DYWIZJONU MYŚLIWSKIEGO NOCNEGO
" LWOWSKIEGO "
W lipcu 1941 roku dowódca Dywizjonu 307 Jerzy Antonowicz ogłosił konkurs na najlepszy projekt Odznaki Dywizjonu. Zwycięzcą został F/O Antoni Szczepan Waltoś, którego projekt przedstawiał puchacza - sowę o zielonych oczach w świetle półksiężyca, trzymającą w uścisku wrogi bombowiec. Antoni Waltoś służył później w 87 Dywizjonie Myśliwskim RAF. Lotnik zginął w akcji w samolocie Hurricane 19 sierpnia 1942 r. podczas ataku na cele naziemne wroga. W 2019 roku odznaka ta zainspirowała ks. Mariusz Białobłockiego do stworzenia symbolu szkoły, której Patronem został O. płk Konrad Stolarek OMI - żołnierz, cichociemny i kapelan polskich lotników a wśród nich właśnie słynnego 307 Dywizjonu Myśliwskiego z Exeter.
O MURALU W RYCHTALU
Przemysław Zalesinski
Mural poświęcony jest ojcu pułkownikowi Konradowi Stolarkowi, urodzonemu w Rychtalu. Postaci ze wszech miar bardzo interesującej. Jego życiorysem można by obdzielić kilku ludzi, a na podstawie dokonanych czynów napisać niezły scenariusz do filmu sensacyjnego. Uczestnik kampanii francuskiej w 1940, jako kapelan 1 Dywizji Grenadierów, pomógł w ucieczce gen. Ducha i Niemiry do Anglii. Cichociemny, uczestnik operacji specjalnej o krypt. "Shawl", kapelan dywizjonów myśliwskich w Anglii, 302 Poznańskiego od kwietnia 1942 do lutego 1943, 2 (133) Skrzydła Myśliwskiego od marca 1944 do kwietnia 1945 (dywizjony 306,309,315) oraz 307 Lwowskich Puchaczy od maja do sierpnia 1945. Kawaler Orderu Virtuti Militari V kl. Po wojnie założyciel i redaktor miesięcznika "Niepokalana". Orędownik sprawy polskiej na emigracji. Mural powstał z okazji nadania imienia ojca pułkownika Konrada Stolarka Szkole Podstawowej w Rychtalu z inicjatywy proboszcza księdza Mariusza Białobłockiego wielkiego patrioty i społecznika. Powierzchnia ok. 30 m2, technika – akryl kolor nanoszony pędzlem. Postać ojca Konrada w stopniu majora wykonana w monochromie na tle szachownicy lotniczej zgodnie z obowiązującym od 1993 roku wzorem (lewe górne pole białe, na Mustangu szachownica odwrotna zgodna z tą jaką wtedy używano w PSP), powyżej sylwetka samolotu P51B Mustang Mk.III w malowaniu z 315 Dęblińskiego Dywizjonu Myśliwskiego z marca 1945, obok połowa samolotu De Havilland Mosquito z 307 Dywizjonu Lwowskich Puchaczy widziana od spodu, poniżej godła dywizjonów myśliwskich , których kapelanem był ojciec Konrad Stolarek: 302 Poznański oraz 315 Dębliński, 309 Ziemi Czerwieńskiej, 306 Toruński – tworzące 133 Skrzydło Myśliwskie i 307 Nocny Myśliwski Dywizjon Lwowskich Puchaczy. Realizacja muralu spotkała się z wielkim zainteresowaniem i sympatią mieszkańców. Mieszkańcy żywo reagowali na postępujące prace, wywiązywały się często dyskusje na tematy historyczne. W efekcie na światło dzienne wyszło wiele ciekawych informacji. Oby więcej takich inicjatyw przywracających pamięć o lokalnych bohaterach. Wielki szacunek dla księdza proboszcza za inicjatywę i zaangażowanie.
C Z E Ś Ć I C H W A Ł A B O H A T E R O M.
O NADANIU IMIENIA O. KONRADA STOLARKA RYCHTALSKIEJ SZKOLE PODSTAWOWEJ W PRASIE
PAMIĄTKI PO O. KONRADZIE STOLARKU OMI PRZEKAZANE SZKOLE W RYCHTALU PRZEZ O. KAN. HENRYKA KRUSZEWSKIEGO OMI
BIOGRAFIA
O. płk Konrad Feliks Stolarek OMI (ps. Samson) urodził się 31 października 1913 roku w Rychtalu jako syn Leona i Marty z Taniewiczów. Ojciec, właściciel zakładu masarskiego, zginął w rok po urodzeniu się syna na froncie wschodnim, jako żołnierz siłą wcielony do armii pruskiej. Matka była gorącą patriotką, czynnie biorącą udział w walce o polskość w okresie powstań śląskich i plebiscytu. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Rychtalu Konrad Stolarek kontynuował naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum Humanistycznym w Kępnie. W 1929 roku powstaje w tym mieście pierwsza Gromada Zuchów - Wilczków, którą organizuje i prowadzi do czerwca 1931 roku dh Konrad Stolarek. Od lipca 1931 roku do 1934 roku gromadę zuchów prowadzi dh Edmund Drogi. Gromada Zuchów działa przy Szkole Powszechnej nr 1 /ul. Sienkiewicza/. We wrześniu 1931 roku rozkazem Komendy Chorągwi Poznańskiej L.6/31 z funkcji drużynowego 2 drużyny im. Ks. Józefa Poniatowskiego zwolniony zostaje dh Wacław Skiba, który ponownie obejmuje drużynę po 1932 roku. W latach 1931-1932 obowiązki drużynowego pełni czasowo dh Konrad Stolarek. W 1932 otrzymał on świadectwo dojrzałości i wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów NMP. Po rocznym nowicjacie w Markowicach odbył studia teologiczno-filozoficzne w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Tam też 12 czerwca 1938 roku z rąk poznańskiego biskupa pomocniczego Walentego Dymka otrzymał świecenia kapłańskie. W dalszym ciągu pozostał aktywnym członkiem i działaczem Związku Harcerstwa Polskiego. 10 czerwca 1937 roku mianowany został podharcmistrzem Rzeczypospolitej. Posługę kapłańską rozpoczął jako redaktor miesięcznika "Oblat Niepokolanej" oraz współpracownik katowickiego dziennika "Polonia". W przededniu wybuchu II wojny światowej udał się do Orłowej na Zaolziu, gdzie od 1 września 1939r. miał zostać katechetą w polskim gimnazjum. Przez trzy miesiące pełnił służbę duszpasterską wśród miejscowych Polaków. Pod koniec listopada przedostał się przez "zieloną granicę" do Budapesztu, a następnie przez Włochy do Francji, gdzie 1 stycznia 1940r. zgłosił się do Armii Polskiej. Po ukończeniu Szkoły Podchorążych Piechoty w Coetquidan otrzymał 25 czerwca stopień kapitana i nominację na kapelana pierwszej Dywizji Grenadierów z którą brał udział w walkach w Wogezach - na Linii Maginota. Po rozwiązaniu dywizji osobiście przeprowadził generałów Bronisława Ducha i Rudolfa Niemirę na terytorium nieokupowanej Francji. Organizował punkty przerzutowe do wolnej Francji dla polskich żołnierzy uciekających z obozów jenieckich. Na polecenie władz wojskowych wizytował obozy jenieckie w Alzacji i Lotaryngii, jako przedstawiciel Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i kapelan polskich żołnierzy w Cayius. W kwietniu 1941r. przez Hiszpanię i Portugalię przybył do Wielkiej Brytanii, gdzie został mianowany kapelanem w dywizjonach lotnictwa myśliwskiego oraz podjął współpracę z Sekcją Polską Radia BBC w Londynie. Po specjalistycznym przeszkoleniu spadochronowym i wywiadowczym w nocy z 14 na 15 maja 1943r. w ramach operacji specjalnej o krypt. "Shawl", razem z telegrafistą Janem Miką ps. "Jasiek" wykonał skok bojowy w rejonie Saint-Etienne w lesie, kilkanaście kilometrów od Craponne na terytorium Francji okupowanej przez Niemców z tajną misją wojskową oraz dodatkowo z polecenia Naczelnego Wodza, gen. Władysława Sikorskiego, z zadaniem nawiązania kontaktu z przebywającym w Lourdes kardynałem Augustem Hlondem. Za działania te jako pierwszy z kapelanów 15 października 1943 roku został przez gen. Mariana Kukiela, ministra obrony odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy. Jako pierwszy kapelan otrzymał też Złotą Bojową Odznaką Spadochroniarską. Po powrocie do Anglii objął stanowisko szefa duszpasterstwa 1. Brygady Spadochronowej w Szkocji ( 1943r.-1944r.). W trakcie trwania służby wojskowej w marcu 1944r. mianowany został harcmistrzem ZHP. Pełnił służbę na stanowisku starszego kapelana 133 Polowego Portu Lotniczego oraz dywizjonów lotnictwa myśliwskiego. Zdemobilizowany w 1946r. przybył do Francji, gdzie był współzałożycielem i pierwszym prowincjałem Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1954r. o. Konrad Stolarek założył i redagował wydawany do dziś miesięcznik "Niepokalana". W 1956r. objął stanowisko dyrektora tygodnika "Głos Katolicki", pisma Polskiej Misji Katolickiej we Francji. W 1972r. mianowano go superiorem Internatu św. Kazimierza w Vaudricourt a w latach 1988 - 1994 pełnił on funkcję rektora Polskiej Misji Katolickiej w Luksemburgu. W 1999 roku zamieszkał jako rezydent w Domu Zakonnym oo. Oblatów w Vaudricourt. Dom ten funkcjonował do 1 września 2020 roku, kiedy został opuszczony przez Zgromadzenie. O. Konrad Stolarek wygłosił szereg wykładów i rekolekcji w USA, Kanadzie, Belgii i Niemczech. Był autorem licznych artykułów i felietonów oraz tłumaczem z języka łacińskiego. Bardzo aktywnie włączył się w życie Polonii francuskiej. Był, m.in. dyrektorem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej we Francji, współzałożycielem Kongresu Polonii Francuskiej, wiceprzewodniczącym ZHP we Francji, kapelanem Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych RP we Francji. Należał do Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Stowarzyszenia Lotników Polskich, Angielsko - Polskiego Stowarzyszenia Katolickiego, Legion Francraise des Combattants. Za bohaterstwo w służbie duszpasterskiej w Polskich Siłach Zbrojnych oraz działalność społeczną na emigracji został awansowany do stopnia pułkownika Wojska Polskiego oraz odznaczony: Orderem Virtuti Militari V klasy (nr 8408), dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP, srebrną odznaką Orderu Zasługi RP, Złotym Krzyżem Zasługi, dwukrotnie Medalem Lotniczym, Medalem Wojska, odznaką Weterana Walki o Niepodległość, Złotą Bojową Odznaką Spadochroniarską, honorową odznaką Stowarzyszenia Lotników Polskich, francuskim Croix de Guerre z gwiazdą i Croix de Combattant oraz brytyjskim Defence Medal, War Medal i France and Germany Star. Przez całe życie utrzymywał kontakt z rodziną w Rychtalu. Bliscy odwiedzali go zwłaszcza w Luksemburgu. W czasach PRL–u w Polsce był uważany za persona non grata, dlatego Rychtal odwiedził dopiero w 1988 roku z okazji 50 – lecia swoich święceń kapłańskich. Ojciec Konrad Stolarek zmarł w nocy 2 lutego 2007 r w Maisnil-les-Ruitz we Francji. Uroczystości pogrzebowe sprawowane przez ojców oblatów z Francji, Belgii i Luksemburga odbyły się 7 lutego 2007 roku w kościele polskim ,,Millenium'' w Lens i na cmentarzu w Vaudricourt z udziałem konsula generalnego RP w Lille, attache wojskowego Ambasady RP w Paryżu, przedstawicieli środowisk polonijnych oraz pocztu sztandarowego harcerstwa polskiego we Francji.
Tłumaczenie adnotacji w Księdze Małżeństw Parafii Wieruszów o zawarciu małżeństwa przez rodziców Konrada Stolarka w kościele św. Rocha w Podzamczu: "Akt ślubu nr 39/1909. Leon Stolarek urodzony w Olszowie zamieszkały w Rychtalu lat 26. Rodzice narzeczonego: Antoni i Kordula z domu Czechlowska ( zawarli małżeństwo w Podzamczu w 1874r.) Marta Anna Taniewicz urodzona w Podzamczu lat 28. Rodzice narzeczonej: Florentyn Taniewicz i Joanna z domu Kosmala".
FRAGMENT KRONIKI STRAŻY GRANICZNEJ MÓWIĄCY O WIELKIM PATRIOTYŹMIE MATKI O. KONRADA STOLARKA
Dzięki uprzejmości p. Magdaleny Maryniak z Kępna
Objęcie Rychtala przez władze polskie
Miasto Rychtal, wraz z najbliższą okolicą, zostało przyznane Polsce przez Traktat Versalski bez głosowania/plebiscytu/. Pomimo wielkich protestów miejscowej ludności, a w szczególności ówczesnego proboszcza Ks. Nieborowskiego, postanowienie traktatu zostało niezmienione i w dniu 19. stycznia 1920 r. rano o godz. 9.tej, wkroczyły do Rychtala wojska Polskie 12.tego pułku strzelców Wielkopolskich.
Przyjęcie wojska polskiego w Rychtalu, nie miało uroczystego przebiegu, lecz przeciwnie - wszystkie okna były zasłonięte, burmistrz miasta „Gralke” nie wyszedł na spotkanie polskich oficerów, lecz pozostał w Magistracie. Dopiero na rozkaz dowódcy W.P. wyszedł, i na zapytanie, dlaczego miasto nie jest udekorowane oświadczył „żałuję, jednak takiego zarządzenia nie mogę do obywateli wydać, gdyż nie zgadza się to z moim sumieniem, ponieważ jestem niemcem”. Na takie oświadczenie, dowódca W.P. oświadczył burmistrzowi, że odbiera jemu władzę burmistrza i na słowo honoru nie wolno mu się oddalić z swego gabinetu.
Nadmienić wypada, że polską chorągiew na przyjęcie W.P. wywiesiła jedynie p. Stolarkowa, jednak w czasie opuszczania Rychtala przez Grentzschutz, chorągiew ta została przez żołnierza niemieckiego zdarta i zniszczona. Wspomniana p. Stolarkowa też jako jedyna wyszła na Rynek i przywitała Wojsko Polskie, p. JARCZAK udekorował dom, a później p. GRZEŚNIAK wywiesił chorągiew. Pozatem miasto robiło wrażenie „nieme”, jak to Niemcy w gazetach podawali „Die stumme Stadt”. W czasie pobytu w tutejszej okolicy wojska polskiego, nie zaszły żadne ważniejsze zdarzenia z ludnością miejscową.
Treść napisu na tablicy pamiątkowej odsłoniętej 12.06.2019r
W TYM DOMU URODZIŁ SIĘ
31.10.1913 R. I MIESZKAŁ PRZEZ 18 LAT
O. PŁK KONRAD FELIKS STOLAREK
KAPŁAN ZGROMADZENIA
MISJONARZY MARYI NIEPOKALANEJ
BOHATER II WOJNY ŚWIATOWEJ I
ORGANIZATOR ŻYCIA POLONIJNEGO WE
FRANCJI I LUKSEMBURGU
ZMARŁ 2.02.2007 R.
SPOCZYWA NA CMENTARZU W
VAUDRICOURT WE FRANCJI
R.I.P.
PRZEBIEG SŁUŻBY WOJSKOWEJ SPISANY PRZEZ O. PŁK KONRADA STOLARKA
Paryż 8 stycznia 1947r.
"Zaolziańska Orłowa stała się pierwszym miejscem mojej działalności kapłańskiej po ukończeniu studiów w czerwcu 1939 roku. Jako katecheta miałem uczyć młodzież zasad wiary. Wybuchła wojna i przekreśliła wszystkie plany przełożonych. Z ośmioosobowej obsady naszej zakonnej wspólnoty zostało nas po 1 września tylko dwóch: ks. Antoni Grzesik i ja. Niemcy zgodzili się na odprawianie polskich Mszy św. w tych kościołach, w których zostanie wygłoszone co najmniej jedno kazanie w języku niemieckim. Okoliczni księża nie znali niemieckiego. Dojeżdżaliśmy zatem z ks. Grzesikiem, na ile było to możliwe, do najbliższych kościołów, by wygłaszać 5-minutowe kazania po niemiecku i ratować w ten sposób, co się jeszcze dało ocalić. Po jednym z kazań w języku niemieckim w Orłowej w czasie udzielania chrztu zjawił się w zakrystii oficer SS. Zrobiłem szybki rachunek sumienia, czy nie powiedziałem w kazaniu nieopatrznie czegoś, co mogło się nie podobać zaborcom. Dla pewności jednak wybrałem najbardziej uroczystą formę chrztu. Długo trzeba by szukać w rytuale rzymskim tych ceremonii, jakie wówczas zastosowałem. Miało to ten skutek, że kiedy wróciłem do zakrystii, SS-mana już nie było. Zostawił wizytówkę, na której dopisał, że chciał ze mną porozmawiać, bo z akcentu, jakim głosiłem kazanie, wywnioskował, że mogłem pochodzić tylko z Rychtala, bo tylko tam tak mówiono po niemiecku. Obiecał przyjść znowu. Zgadzało się. Urodziłem się w Rychtalu. Z ciekawskim SS-manem chodziłem do szkoły. Nazywał się Raschke. Ale nie zobaczyliśmy się już więcej. Wkrótce potem wybrałem się na Zachód"...
„W dniu 21 czerwca 1941 roku mieszkańcy Saint Die byli świadkami dantejskich scen. Na wieść o tym, że marszałek Petain podpisał kapitulację żołnierze francuscy rzucali broń, pili na umór, darli się wniebogłosy, ryczeli z radości, że skończyła się dla nich ta „drôle de guerre” (z franc. „dziwna wojna”), że wrócą nareszcie w rodzime pielesze. Główna arteria miasta zawalona była wszelkiego rodzaju bronią, amunicją, hełmami, maskami gazowymi… Nagle ten rozkrzyczany, świętujący tłum zamilkł. Od strony dworca wyłoniła się kolumna wojska. Żołnierze szli równo, w pełnym rynsztunku bojowym z całym nieuszkodzonym ekwipunkiem. Ulicami miasta przechodził 2. Dywizjon Artylerii Lekkiej – jak na defiladzie pod egidą swojego dowódcy ppłka Kazimierza Staffieja jadącego konno na przedzie. Radowało się serce, że w tych ciężkich chwilach Polacy umieli zachować swą godność. Dopiero za miastem zniszczyli broń, by nie dostała się w ręce wroga i po pożegnaniu z dowódcą poszli – jak im nakazano – przedzierać się na południe, a stamtąd dalej do Anglii lub do Szwajcarii. Nasz oddział sanitarny, który w ostatnich dniach natężonych walk zamienił się w szpital wojenny, pęczniał z godziny na godzinę, gdyż niektóre jednostki stawiały wrogowi opór do ostatniej chwili. Wciąż jeszcze dowożono nowych rannych. W pewnym momencie u bram szpitala, który znalazł pomieszczenie w pustych budynkach Ecole Sainte-Marie, zjawił się goniec z francuskiego dowództwa korpusu, w skład którego wchodziła nasza Dywizja Grenadierów. Miał meldunek dla szefa sanitarnego korpusu w randze generała: generał Bronisław Duch, dowódca dywizji i dowódca artylerii dywizyjnej generał Rudolf Niemira, ukrywający się w szpitalu jako rzekomo ranni, mają niezwłocznie opuścić szpital; w przeciwnym wypadku zostaną usunięci… Zaproponowałem tymczasowe przeniesienie obu generałów na strych sąsiedniego niezamieszkałego budynku. Strych ten łączył się z naszym szpitalem i przejście nie było trudne. Znalazły się materace, koce, aprowizacja, radio, książki. Później mieliśmy zdecydować co począć dalej. Tymczasem Niemcy, którzy zajęli już miasto, zgłosili się u szefa duszpasterstwa dywizji, ks. płka Ludwika Bombasa, prosząc o sporządzenie spisu kapelanów i personelu związanego z duszpasterstwem. Chcieli nas rzekomo traktować w myśl zasad konwencji genewskiej. Na szczęście dowiedziałem się o tym prawie natychmiast. Poprosiłem dziekana, by mojego nazwiska nie wciągał na listę. Okazał zdziwienie, ale uczynił zadość mojej prośbie. Przewidywania moje okazały się słuszne. Lista była Niemcom potrzebna, by zabrać kapelanów i służbę kościelną według spisu i poprowadzić ich pieszo do obozu jeńców w Rzeszy. (…) Na strychu u generałów wiadomość o tym, że dysponuję samochodem wywołała entuzjazm. Przed definitywnym opuszczeniem St. Die miałem jednak sprawdzić, czy wydana mi przepustka jest respektowana. Udałem się więc do przejściowego w St. Die oraz do dużego obozu w Epinal. W jednym i drugim wypadku po okazaniu przepustki wpuszczono mnie i umożliwiono kontakt z polskimi jeńcami wojennymi. Wobec tego wyjazd generałów z St. Die został wyznaczony na 2 lipca. O godzinie 7-mej rano w dniu 2 lipca mój szofer, Moroz, podprowadził samochód pod bramę szpitala. Nie domyślał się, że dwaj pasażerowie, którzy pospiesznie zajęli tylne miejsca w samochodzie, to generałowie Duch i Niemira. Na widok tego ostatniego roześmiałem się mimo woli. W trochę za ciasnym garniturze z przykrótkimi rękawami i w kapeluszu o szerokim rondzie wyglądał trochę na Patachona. Pogoda była jesienna. Mżyło. Czarne chmury kłębiły się nad miastem. Ruszyliśmy przy zapalonych światłach. Na głównej drodze do Nancy po kilkuset metrach zauważyliśmy stojącego za drzewem żołnierza niemieckiego. Otulony był w przeciwdeszczową pelerynę, z której wystawał bagnet osadzony na karabinie. Na jego widok kazałem Morozowi zwolnić. Wówczas żołnierz machnął ręką i dał znak, by jechać dalej. Tę taktykę stosowaliśmy z tym samym skutkiem przy dalszych napotkanych żołnierzach rozstawionych dosyć gęsto przy drodze. W pewnym momencie nerwy nie dopisały jednak gen. Niemirze. Przy kolejnym wychylającym się zza drzewa żołnierzu krzyknął na Moroza: – Dodajcie gazu! Reakcja szofera była nieoczekiwana. Kiedy straciliśmy z oczu Niemca, zatrzymał samochód i zwracając się do gen. Niemiry rzekł: – Jeżeli się panu moja jazda nie podoba, to proszę wysiadać. Ja słucham tylko ks. kapelana. Spojrzałem ukradkiem na gen. Ducha, którego ta scena ubawiła niewątpliwie, bo uśmiechał się dyskretnie. – Moroz, nie róbcie awantury – powiedziałem. – Jedźcie dalej. Na tym incydent się zakończył. Moroz dopiero znacznie później dowiedział się, z kim miał do czynienia. Kiedy zjechaliśmy z głównej drogi biorąc kierunek na Notre-Dame du Sion, odetchnęliśmy z ulgą. Tu już nie było żywej duszy na drodze. Cała ta jazda z generałami była nader ryzykownym przedsięwzięciem. Moroz i ja mogliśmy się wylegitymować przepustką wystawioną przez komendanturę w St. Die. Natomiast generałowie nie mieli żadnych cywilnych dokumentów, a przy bardzo dokładnej rewizji Nemcy na pewno znaleźli by wojskowe papiery obu naszych pasażerów zaszyte w połach płaszcza. Dlatego też znowu żywiej zabiły nam serca, gdy podjeżdżając do mostu zauważyliśmy, że jest on obstawiony małym oddziałem wojska. Był to bowiem most zbudowany przez niemieckich saperów na miejsce zburzonego przez cofające się oddziały francuskie Kazałem Morozowi podjechać jak najbliżej mostu i stanąć. Otworzyłem drzwi, ale na widok wysiadającego księdza w sutannie, podoficer dał znak, by jechać dalej. Skóra nam trochę cierpła, gdy bardzo powoli przejeżdżaliśmy przez trzęsący się most wśród szpaleru uzbrojonych Niemców. To była katorga. Ale i ta męczarnia skończyła się wreszcie. Aż do klasztoru w Sianie [klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, przyp. autor] jechaliśmy już bez zatrzymania. Ucieszyliśmy się zobaczywszy wzgórze na którego szczycie znajdował się klasztor. Gdy podjechaliśmy bliżej, wyłoniła się zza drzew wysmukła wieża kościoła, który swój początek zawdzięcza królowi polskiemu, Stanisławowi Leszczyńskiemu. Po swojej abdykacji z tronu polskiego osiadł on w Luneville i on to jako książę Lotaryngii w roku 1741 położył kamień węgielny pod budowę obecnej bazyliki. Przy podjeździe do klasztoru zrzedły nam jednak miny. Wszędzie kręcili się Niemcy. Odszukałem superiora, ojca Champion, który przywitał mnie serdecznie, znaliśmy się bowiem dobrze. Na samym początku naszej rozmowy powiedział mi, że w klasztorze zakwaterował się batalion wojska niemieckiego. Co robić dalej? Poinformowałem bez osłonek ojca Champion, z jakim bagażem przyjechałem do niego. Ku mojej radości sam zaproponował czasowa przechowanie obu generałów. Zatrudni ich jako ogrodników. Niemcy niczego nie będą podejrzewali. Ojcom i braciom nie powie, kim rzeczywiście są nowi ogrodnicy. Byłem ujęty dobrocią i odwagą tego ojca. Był to początek szczerej i trwałej przyjaźni między nami. Powiedziałem mu, że postaram się wyrobić generałom cywilne papiery francuskie i wówczas pojedziemy dalej do południowej, nieokupowanej Francji. Żegnając się z gen. Duchem miałem możność przekonać się, jak głębokiej wiary to był człowiek. – Księże kapelanie, – powiedział mi na odjezdnym – krótko przed wejściem dywizji do akcji bojowej zawiesiłem w obecności delegacji Grenadierów obraz M.B. Częstochowskiej w tutejszej bazylice. Byłem pewien, że Ona przeprowadzi nas bezpiecznie przez wszystkie niebezpieczeństwa i przeszkody, i nie zawiodłem się. Zjadłem jeszcze szybko obiad i ruszyłem do Metzu”.
"Po trudnej wędrówce z Pamiers poprzez Pireneje dotarliśmy wreszcie śmiertelnie zmęczeni do Andory. Po wykonaniu zadania we Francji dołączono mnie do grupy 10 „turystów” starających się również dotrzeć do Anglii. Spotkałem tu niespodziewanie mojego przyjaciela, harcmistrza Wacka Śledziewskiego. Trzymaliśmy się razem. W dwójkę było nam raźniej. W Andorze zakwaterowano mnie u byłego gubernatora Leridy. Po kilkugodzinnym wypoczynku spotkałem się znowu z moją grupą. Miał nas przeprowadzić na stronę hiszpańską Hiszpan, który jakoś nie wzbudzał sympatii ani zaufania. Po krótkim namyśle powiedziałem mojemu opiekunowi, by znalazł mi inny sposób przekroczenia granicy. Nazajutrz taksówkarz przewiózł mnie do Seu de Urgell. Natomiast grupa, z którą się rozstałem w Andorze wpadła w ręce Hiszpanów - przewodnik wsypał - i wszyscy wylądowali w obozie Miranda. Ja natomiast poprzez Barcelonę, Madryt, Sewillę i Gibraltar bez większych przeszkód dotarłem do Anglii. Przypadek? Opatrzność?"...
"W drugiej połowie maja 1943 roku przybyłem do Lyonu. Kilka dni przedtem znalazłem się jako skoczek spadochronowy we Francji, gdzie w jasną, księżycową noc wylądowałem kilkanaście kilometrów na północ od Le Puy. Siedziałem w tramwaju, który miał mnie dowieźć do kantyny PCK, gdzie pracowała jako kierowniczka Zofia Śliwowa. Miałem dla niej i jej męża wiadomości od syna Józika. Jeszcze kilka dni wcześniej odwiedził mnie na lotnisku w Heston pod Londynem w mundurze podporucznika. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że tramwaj jedzie nie w moim kierunku. Wysiadłem na najbliższym przystanku. Tramwaj ruszył, ale nie ujechał nawet stu metrów, kiedy z pobliskich domów wyskoczyli żołnierze w mundurach gestapo i zabrali z tramwaju wszystkich pasażerów. Przypadek? Wierzę, że to Opatrzność!. Kilka dni później z tego samego Lyonu wybierałem się do północnej Francji, gdzie miałem pewną misję do spełnienia. Miał mi towarzyszyć ks. Antoni Sawicki, bo jako przedwojenny duszpasterz w Barlin znał dobrze tamte strony i miał dużo znajomości. Było to nasze pierwsze spotkanie po dwu latach. Ks. Sawicki, z natury bardzo wrażliwy, był tym spotkaniem niesłychanie podniecony. Nie mógł się opanować nawet w czasie kolacji w jednej z restauracji na placu Bellecourt, na którą go zaprosiłem. Przy sąsiednim stoliku siedziało dwu gestapowców w cywilnych ubraniach. Po kolacji szli za nami w kierunku dworca Perrache. Kiedyśmy się znaleźli na wysokości centrali gestapo, zaaresztowali nas. Podejrzewali ks. Sawickiego z jego blond czupryną, że jest uciekinierem z armii niemieckiej. Wypuścili go po przeszło dwugodzinnych przesłuchaniach, stwierdziwszy telefonicznie na komisariacie policji w Beaucaire, że jest znany w tym mieście. Mnie wypuszczono po zbadaniu mojej teczki. Zawartość nie wzbudzała podejrzeń. A przecież w kieszeniach sutanny miałem kilka tysięcy dolarów oraz list kardynała Hlonda do Generała Sikorskiego. Tego samego wieczora odjechałem paryskim pociągiem z Lyonu"...
ZDJĘCIA O. KONRADA STOLARKA
( Poniższe fotografie pochodzą z książki: "Harcerze kępińscy 1918-1939" Opracowanie: Czesław Niechciał, Kępno 1992 r. )
ZDJĘCIA OJCA KONRADA STOLARKA
( Poniższe fotografie pochodzą z książki: " O. Konrad Stolarek OMI Kapłan, Żołnierz, Redaktor" Redakcja: Agata i Zbigniew Judyccy Warszawa 2007 r. )
WIELKANOC 1945
Grupowe zdjęcie 133 Skrzydła Myśliwskiego z okazji Wielkanocy 1 kwietnia 1945 r. W środku kapelan tego oddziału o. mjr Konrad Stolarek. Towarzyszą mu przy stole ze święconką dowódcy jednostek (z odznakami pilota), od lewej: kpt. Tadeusz Andersz (dowódca 315 Dywizjonu Myśliwskiego "Dęblińskiego"), ppłk Tadeusz Rolski (dowódca 133 Polowego Portu Lotniczego), kpt. Antoni Głowacki (dowódca 309 Dywizjonu Myśliwskiego "Ziemi Czerwieńskiej" i mjr Kazimierz Rutkowski (dowódca 133 Skrzydła Myśliwskiego). http://www.polishairforce.pl/kapelani.html
KOPIE DOKUMENTÓW O. KONRADA STOLARKA ZAMIESZCZONE W KSIĄŻCE " O. KONRAD STOLAREK OMI KAPŁAN, ŻOŁNIERZ, REDAKTOR"
Duszpasterstwo Polskie w Wielkim Księstwie Luksemburskim
Luksemburg, chociaż nosi tytuł Wielkiego Księstwa, to jednak terytorialnie liczy tylko 2 tys. 587 kilometrów kwadratowych i 450 tys. mieszkańców. Podobnie jak w Belgii, emigracja z Polski zaczęła się tam na szerszą skalę od 1920 r. Dochodziła czasami do 1500 osób. (…) O. Konrad Stolarek ( 1988-1994). O. Stolarek nie chciał mieszkać tam, gdzie o. Adamczyk, ale przeniósł się do Bech, miejscowości oddalonej o 25 kilometrów na wschód od Luksemburga. Wynajął od gminy nieczynną plebanię przy rue Beiwerweiss 2 i w niej zamieszkał. Wzorem swego poprzednika też urządzał doroczne pielgrzymki do groty M. B. w Kayl, 15 sierpnia. Przy tej grocie obchodził razem ze swoimi kolegami 60- lecie ślubów zakonnych ( 1933- 1993 ). 12.06.1993 r. utworzył Radę Duszpasterską przy Polskiej Misji Katolickiej. Prezesem została pani Hohengarten. Redagował też oprócz biuletynu parafialnego pisemko duszpasterskiego dystryktu wschodniego pt. „Ex Oriente Lux”. Wydał jednak tylko kilka numerów, często polemizujących z „Łącznikiem”. 6.11.1993 r. otworzył Szkołę Polską. Liczyła ona 38 uczniów i 5 nauczycieli. O. Stolarek początkowo odprawiał Msz Św. tam, gdzie jego poprzednik. Później przeniósł się do kaplicy Pretres du Sacre-Coeur, przy Bld d Avranches, a w końcu do kościoła św. Michała w samym centrum miasta. Po ukończeniu 31.10.1993 r., 80 roku życia, postanowił przejść na emeryturę. Uroczyste pożegnanie o. Stolarka i nominacja o. Henryka Kruszewskiego jako jego następcy miały miejsce w kościele św. Michała, 29.05.1994 r. O. Stolarek pozostał nadal w Bech i okazyjnie pomagał okolicznym proboszczom. 5.05.1995 r. Rektor PMK we Francji mianował go kapelanem Kombatantów. W tym charakterze odprawił 1.11.1995 r. na cmentarzu wojskowym w Dieuze Mszę Św. za poległych. Podobną Mszę Św. odprawił w Nancy 10 grudnia tegoż roku. Ponieważ mocno podupadł na zdrowiu, w 1999 r. o. Kruszewski odwiózł go do Vaudricourt. Ponieważ tracił coraz bardziej sprawność, dlatego w 2005 r. został umieszczony w specjalnym zakładzie w Maisnil-les-Ruitz. Zmarł tam spokojnie 7.02.2007 r.
SPIS REDAKCJI DO KTÓRYCH ZOSTAŁ WYSŁANY KOMUNIKAT PRASOWY INFORMUJĄCY O ŚMIERCI O. PŁK KONRADA STOLARKA OMI
MIEJSCE SPOCZYNKU ŚW. PAM. O. KONRADA STOLARKA
https://www.niebieskaeskadra.pl/
LIST KONDOLENCYJNY BISKUPA POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO GENERAŁA DYWIZJI TADEUSZA PŁOSKIEGO
Z bólem przyjąłem wiadomość o śmierci ojca pułkownika Konrada Stolarka, kapłana Zgromadzenia Misjonarzy Maryi Niepokalanej, wybitnego frontowego kapelana, kawalera Orderu Virtuti Militari. Kapłaństwo jest wielkim darem i powołaniem. W chwili święceń kapłańskich, Chrystus wybrał św. pam. ojca pułkownika do służby, aby przynosił owoc obfity. Posługując Bogu, Ojczyźnie, polskim emigrantom i całemu Kościołowi Powszechnemu, był człowiekiem radosnym, pełnym wiary, odważnie głoszącym prawdę o Słowie Wcielonym. Składając moje kondolencje i łącząc się w modlitwie z wszystkimi, których ta śmierć zasmuciła oraz uczestnikami liturgii pogrzebowej, pragnę na ręce ojca Prowincjała podziękować Zmarłemu za Jego przyjaźń, troskę i życzliwość jaką darzył żołnierzy Wojska Polskiego. Modlitwa brewiarzowa mówi: " Błogosławione stopy, co szukają zabłąkanych owiec wśród cierni pustkowia". Ojciec pułkownik Konrad Stolarek przez swoją wieloletnią służbę kapłańską i kapelańską, najpierw we Francji, a później w Wielkiej Brytanii przyczynił się do odnalezienia wielu "zagubionych owiec". To szukanie odbywało się poprzez środki masowego przekazu, którymi posługiwał się w swojej pracy ale również poprzez indywidualne docieranie do człowieka. Niech Bóg za gorliwe wypełnianie obowiązków duszpasterskich obdarzy Go w domu Ojca Niebieskiego szczęściem wiecznym.
WSPOMNIENIA GENERAŁA
Opracował Filip Markiewicz 1997r.
Właściwą rzeczą będzie, gdy dodam szczególnie drogie mi wspomnienia, które charakteryzuje piękną żołnierską postawę, wówczas jeszcze bardzo młodego kapelana I Dywizji Grenadierów, ks. Konrada Stolarka. Trzeba pamiętać, że działo się to w ostatnich dniach czerwca 1940 roku, kiedy Niemcy byli u szczytu swoich zwycięstw, a Francja kapitulowała. Po zakończeniu walk I Dywizji Grenadierów i po wydaniu przeze mnie ostatnich rozkazów do żołnierzy dywizji – przedzierania się drobnymi grupkami do nieokupowanej Francji, a potem do W. Brytanii – najwyższy był czas pomyśleć, jak wydostać się samemu z tego kotła. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dziekan I Dywizji Grenadierów ks. dr L. Bombas miał znajomą rodzinę francuską w St. Die, która zgodziła się ukryć na strychu swego domu mnie i generała Niemirę ( d-ce. art. dyw. ). Przebywaliśmy tam kilka dni. W parę godzin po usadowieniu się w naszej kryjówce, w tym samym domu zakwaterowali Niemcy. Na szczęście nie zajrzeli na strych. W czasie, gdy Niemców w domu nie było pani domu odwiedzała nas i przynosiła trochę żywności i wiadomości. W piątym dniu powiadomiła nas, że następnego dnia o godz. 4.30 rano mamy wyjść z domu i kilkadziesiąt kroków w lewo będzie oczekiwał nas samochód. Gdy wyszliśmy z domu zobaczyliśmy idącego ku nam ks. Stolarka. Zaprowadził nas do niedaleko stojącego auta, które na masce miało przyczepiony duży czerwony krzyż na białym płótnie. Przy kierownicy siedział żołnierz Dywizji, a obecnie mieszkający w Paryżu kupiec p. Moroz. Powiedział nam ks. Stolarek, że postarał się od niemieckiego komendanta miasta St. Die o dokument dający mu prawo używania samochodu do odwiedzania rannych żołnierzy I Dywizji w okolicznych szpitalach – a my, gdyby nas Niemcy zatrzymali w drodze, mamy mówić, że jesteśmy lekarzami i że jedziemy do szpitala w Nancy. Ruszyliśmy natychmiast. Przejeżdżaliśmy przez szereg kordonowych posterunków niemieckich i żaden żołnierz nas nie zatrzymał, niektórzy z nich salutowali nam. Czerwony krzyż na masce samochodu działał. W ten sposób w ciągu pierwszego dnia dojechaliśmy do klasztoru Misjonarzy Oblatów na górze Sion. Tutaj pozostaliśmy czas dłuższy, mimo, iż część budynków klasztornych zajęta była przez Niemców. Superior domu zakonnego ks. Champion, wiedział kim jesteśmy. W tym czasie przy pomocy zacnych pp. Śliwów z Nancy otrzymaliśmy autentyczne dokumenty francuskie na zmienione nazwiska. Przywiózł nam je ks. Stolarek, który odwiedzał w międzyczasie szpitale wojskowe rozsiane po całym terenie wschodniej Francji. Generał Niemira wyjechał stąd znacznie później pociągiem wprost do Marsyli jako kupiec. Ja natomiast z ks. Stolarkiem i kierowcą tym samym autem etapami poprzez Nancy, La Brosse pod Paryżem ( gdzie spędziliśmy noc w zawalonym przez Niemców klasztorze Oblatów ), Le Creusot i Montceau-les-Mines udaliśmy się do Francji nieokupowanej. Kiedyś eskapadę tę opiszę szczegółowo. Obecnie zaś chciałbym podkreślić, że pod ks. Stolarka sutanną kapłańską kryje się gorące polskie i żołnierskie serce. On tę eskapadę zorganizował i szczęśliwie wykonał. Zbożnemu dziełu P. Bóg błogosławił. W późniejszych latach wojny ks. Stolarek wyleciał z Anglii i został w 1943 roku zrzucony jako spadochroniarz we Francji z ważnym zadaniem bojowym. Za działania te został odznaczony przez Naczelnego Wodza orderem Virtuti Militari.
Generał Bronisław Duch
L jak Lucy Rozdz. 9 Flying Control str.328 - 329
Zawsze - z obowiązku – przychodzą dowódca stacji i lekarz, zawsze również przychodzi nasz kapelan, choć nie ma takiego przepisu, który nakładałby na niego ten obowiązek. Kapelan jednak uważa, iż jest tu zawsze potrzebny: błogosławi odlatującym załogom, dziękuje Bogu za ich szczęśliwy powrót lub udziela sakramentów umierającym. Jakkolwiek obaj z Zygmuntem nie jesteśmy zbyt religijni i nawet usiłujemy ożenić naszego księdza kapelana z córką pewnego anglikańskiego pastora z Lincoln, to jednak zgadzamy się, że istotnie kapelan jest potrzebny, bo nie ma tu nikogo na całej stacji, kto by go nie lubił, nie ma nikogo wśród nas, Polaków, komu by ten zacny ksiądz nie pomógł, kogo by nie pocieszył, komu byłby obojętny – bez względu na wyznanie i na stosunek do religii. Poza tym nasz kapelan nie prawi nam zbyt wiele morałów, natomiast chętnie nas rozgrzesza i z pobłażaniem odnosi się do niedoskonałości natury ludzkiej. Jest dobrym kompanem przy kieliszku, jeździ na motocyklu jak szatan – przepraszam! - jak archanioł, lata ( jako pasażer, oczywiście ), nawet tańczy! Tylko w sprawie ożenku jest wybredny: swatamy go od roku, a on zawsze wynajdzie jakąś wadę w kandydatce na małżonkę i nie ulega, choć – jak sam mówi – miałby ochotę… Pewnie już wytrwa w dziewiczym stanie duchownym i zostanie arcybiskupem, czego mu cała stacja ze szczerego serca życzy.
ZAWSZE W PIERWSZEJ LINII
Kapłani odznaczeni Orderem Virtuti Militari
1914-1921 i 1939-1945
Bogusław Szwedo
Wydawnictwo Rytm 2004r.
Szkice biograficzne prezentujące kapłanów, w przeważającej mierze kapelanów Wojska Polskiego, odznaczonych Orderem Virtuti Militari. Dwóch spośród nich zostało wyniesionych przez Kościół na ołtarze: św. o. Maksymilian Maria Kolbe i bł. ks. kmdr ppor. Władysław Miegoń. Wśród 50- ciu biografii znalazła się także biografia o. płk Konrada Stolarka OMI.
SPADOCHRONIARZE
Jędrzej Tucholski
Wydawnictwo P.A.X. 1991r.
Bohaterami książki są polscy skoczkowie spadochronowi, elita Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Część z nich to słynni cichociemni a wśród nich o. Konrad Stolarek. Wyszkoleni w Wielkiej Brytanii lub we Włoszech przez oddział Specjalny Sztabu Naczelnego Wodza byli zrzucani w okupowanej Polsce, aby walczyć w szeregach Armii Krajowej. Otaczał ich nimb bohaterstwa i patriotyzmu. Polscy skoczkowie byli zrzucani w ramach misji specjalnych do okupowanej Albanii, Grecji, Francji, Jugosławii i do północnych Włoch. Ich największa akcja bojowa to desant Samodzielnej Brygady Spadochronowej dowodzonej przez generała Stanisława Sosabowskiego.
MARTYROLOGIUM POLSKICH OBLATÓW 1939 - 1945
Historia polskich Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, którzy w czasie II wojny światowej byli deportowani do obozów koncentracyjnych, zabici, aresztowani lub umarli z powodu wojny
Józef Pielorz OMI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Wydział Teologiczny
Studia i Materiały - Poznań 2005
Na wieść o formowaniu się polskiej armii na zachodzie, ojcowie Mańka, Pluszczyk i Misiuda przybyli z dalekiego Cejlonu, by ofiarować swą posługę kapłańską w polskiej armii. Prawie równocześnie z nimi do Paryża dotarł o. Stolarek z Polski. W kwietniu 1940 r. otrzymali oficjalną nominację na kapelanów i zarazem, związaną z tym, promocję na kapitanów wojsk polskich. Ojcowie Stolarek i Pluszczyk, jako kapelani I dywizji grenadierów przeszli chrzest bojowy na froncie francusko – niemieckim i w maju 1940 roku obaj dostali się do niewoli. O. Mańka, jako kapelan 2 dywizji zdołał przejść razem ze swoją dywizją do Szwajcarii i tam został internowany. O. Misiuda, kapelan ośrodka oficerskiego, a później 3 dywizji, po nieudanej próbie przedostania się do Anglii, zajął się opieką duchową nad Polakami pozostałymi w Marsylii. Tak skończył się pierwszy rozdział historii oblackich kapelanów wojskowych. O. Stolarek nie pozostał jednak długo w niewoli niemieckiej. W październiku 1940 r. zmylił czujność strażników i w zabranym im samochodzie wraz z dwójką polskich generałów uciekł do nie okupowanej części Francji. W następnym miesiącu przejął duszpasterstwo byłych kombatantów polskich w Caylus, pod Montauban. W kwietniu 1941 r. ojcowie Stolarek i Misiuda przekradli się przez granicę hiszpańską do Lizbony. Stamtąd o. Stolarek przedostał się do Anglii, gdzie po kilku tygodniach kapelowania w brygadzie szkockiej, został definitywnie przydzielony do lotnictwa. Po kilku miesiącach, po różnych przygodach, przybył do Anglii również o. Misiuda, który został mianowany pierwszym polskim kapelanem spadochroniarzy. Ojcu Stopie również, po licznych przygodach udało się uciec do Anglii, gdzie otrzymał nominację na kapelana 10 brygady kawalerii pancernej w 10 pułku dragonów. Z biegiem czasu polscy oblaci zaczęli coraz bardziej zasilać kadry kapelanów wojsk polskich. W połowie roku 1942 do lotnictwa został powołany, wyświęcony w Irlandii, o. Szymurski, a na wiosnę 1943 r. o. Szkatuła, który przyszedł na miejsce o. Stolarka, odkomenderowanego do zadań specjalnych we Francji.
W 1956 r. o. Stolarek zakupił okazyjnie maszyny drukarskie za 300 tys. franków, a w 1961 r. linotyp wartości 950 tys. franków. Drukarnia zainstalowana w listopadzie, została uruchomiona w grudniu 1961 r. Koszty ogólne zakupu i uruchomienia wynosiły 2 mln 158 tys. franków. Oczywiście taka inwestycja wymagała uprzednich pożyczek, m. in. 20 tys. nowych franków od biskupstwa w Meaux. Choć wierzyciele bywali niecierpliwi i ponawiali nalegania na terminową spłatę, o. Stolarek systematycznie wywiązywał się ze zobowiązań, nawet jeśli pojawiały się tu jakieś opóźnienia, jak np. w przypadku ostatniej raty dla bpa Meaux. 1.01.1964 r. wpłacił najpierw 10 tys., następnie 1.01.1965 r. kolejne 5 tys. franków, a ostatnie dopiero w 1977 r. Według raportu o. Stolarka ze stycznia 1963 r. ( AVP 20 ) w Wydawnictwie i „Niepokalanej” drukuje się:
- miesięcznik „ Niepokalana” w nakładzie 20 tys. egzemplarzy;
- tygodnik „Głos Katolicki” w nakładzie 5,5 tys. egzemplarzy;
- książka „ Niedzielna Msza św.” w 5 tys. egzemplarzy;
- różne pomoce liturgiczne;
Ekipę wydawniczą stanowili: dyrektor wydawnictwa o. Konrad Stolarek, redaktor „ Głosu Katolickiego” o. Alfons Stopa, redaktor pomocniczy i sekretarz Stanisław Skórczyński. (…) W 1966 r. o. Stolarek zakupił jeszcze za 10 tys. nowych franków maszynę do zwijania i do obcinania papieru.
ARCHIWUM NIEZALEŻNEGO WYDAWNICTWA HARCERSKIEGO
http://archiwumnwh.pl/index.php?title=Kategoria:Ognisko_harcerskie_Londyn_1943-1945
W grudniu 1940 roku powstał w Szkocji Komitet Harcerski, którego Przewodniczącą była Olga Małkowska, a centrum harcerstwa poza krajem mieściło się w posiadłości Castlemains, położonej koło Douglas w Lanarkshire, w Szkocji. W jednopiętrowym pałacyku Małkowska prowadziła internat i prywatną Szkołę Powszechną im A. Małkowskiego. Było to miejsce spotkań, konferencji harcerskich, ale by nie prowokować władz nie używano nazwy Komitet Harcerski, a Ognisko Harcerskie. Małkowska za swoją misję życiową uważała służbę dzieciom i wykluczała przeniesienie się do Londynu. 16 stycznia 1943 roku odbyło się pierwsze, oficjalne posiedzenie Komitetu Harcerskiego, które miało zapoczątkować systematyczną pracę władz harcerskich na uchodźstwie. Posiedzeniu przewodniczyła Olga Małkowska, a oprócz niej brało w nim udział kilku znanych i cenionych instruktorów i instruktorek harcerskich: Ludwik Bar, Franciszek Bolesław Bahyrycz, Wojciech Dłużewski, Antoni Drągowski, Stanisław Mitko, Bohdan Olizar, Czesław Szwagrzak, ks. Konrad Stolarek, Kazimierz Sabbat, Franciszek Żmuda. W czasie obrad wybrano siedmioosobowe prezydium Komitetu, które ukonstytuowało się dopiero 29 kwietnia. Urzędującym wiceprzewodniczącym wybrano K. Sabbata, a Henryk Kapiszewski objął Dział Zagraniczny.Kluczową sprawą dla Komitetu pozostawało sprawne informowanie poszczególnych jednostek harcerskich działających na terenie Wielkiej Brytanii, ale także na Bliskim Wschodzie, w Indiach, Persji, w Palestynie i w Afryce o tym, co dzieje się w harcerstwie w kraju, na emigracji oraz o pracy Komitetu.
Marian Miszczuk
WSPOMNIENIA MAJORA PIL. WACŁAWA KRÓLA
Opracował Wojciech Zmyślony
http://www.polishairforce.pl/kapelani.html
Mjr pil. Wacław Król w swoich książkowych wspomnieniach kilkakrotnie opowiadał o kapelanach. Omawiane poniżej wydarzenie miało miejsce pod koniec czerwca 1942 r., gdy Król służył w 316 Dywizjonie Myśliwskim "Warszawskim": Jedną z cech uchodźców polskich w mundurach była religijność. O nas lotników dbano bardzo, abyśmy w zaspokojeniu potrzeb w tej dziedzinie nie ponosili uszczerbku. I dlatego w każdą niedzielę przyjeżdżał do nas na lotnisko Heston kapelan wojskowy i o naznaczonej godzinie w baraku personelu lub na świeżym powietrzu odprawiał mszę przy naprędce skleconym ołtarzu. Najczęściej zjawiał się u nas ks. kpt. Stolarek, morowy i lubiany przez wszystkich kapłan. Potrafił zachęcić personel obu dywizjonów, aby przybywał tłumnie na jego nabożeństwa. Pod koniec czerwca otrzymaliśmy poufną informację, że wkrótce zostaniemy przeniesieni całym skrzydłem na lotnisko Croydon, skąd będziemy brać udział w ważnej operacji nad północną Francją. Na wszystkich lotniskach południowej Anglii miały być również skoncentrowane myśliwskie dywizjony RAF. Domysłów na temat tej operacji było bardzo dużo, ale nikt konkretnie nic właściwie nie wiedział. Z tej okazji, że opuszczamy Heston na kilka lub kilkanaście dni, w sobotę zorganizowano w salach kasyna party - towarzyskie spotkanie. A na takim spotkaniu, wiadomo, piwo dla słabych głów, dla tęższych wino albo gin i whisky z wodą sodową lub bez wody, dla smakoszy zaś rum "Jamajka". Już o północy ktoś zaproponował pokera. Gra przedłużyła się do świtu. O godzinie dziewiątej trzeba było gremialnie pójść na niedzielne nabożeństwo, by nie robić przykrości księdzu Stolarkowi, który również uczestniczył z nami we wczorajszej party. Nabożeństwo odprawiał przybyły z nim ks. Nowacki. Personel był raczej senny niż skupiony nad modlitwą. Stolarek wyszedł z tacą, obszedł najpierw tylne szeregi wiernych, mechaników i tych, co się spóźnili na nabożeństwo. Dziękując każdemu za ofiarę, zbliżył się wreszcie do pierwszego rzędu ławek, gdzie siedziała starszyzna z obu dywizjonów, a między innymi obok siebie Gnyś i Łapka z 302, Żurakowski i ja z 316 dywizjonu. Gnyś, jakby się obudził ze snu, spojrzał na Łapkę i położył na tacy pół korony (dwa i pół szylinga). Łapka uśmiechnął się i obok monety Gnysia położył dwie monety po pół korony. Spojrzał przy tym na mnie i Żurakowskiego. Zorientowałem się w mig: grają w pokera i najwyraźniej przebijają się. Janusz nie mając nic zdrożnego na myśli, bo był wysoce religijny, wysupłał z portmonetki banknot dziesięcioszylingowy i w skupieniu złożył go na kupce monet. Wiadomo, dowódca dywizjonu powinien ofiarowywać najwyższe daniny na zbożne cele. Łapka i Gnyś aż poruszyli się niespokojnie na ławce ze zdziwienia i wlepili we mnie wzrok. A mnie błyskawicznie przyszła do głowy myśl, że muszę ich przebić, tak jak w pokerze. Zresztą wczoraj ograłem wszystkich i trzeba było za to Bogu w jakiś sposób podziękować. Wśród ciszy religijnej i spojrzeń wiernych łącznie z samym kapłanem, opanowując się, wyjąłem z prawej kieszeni munduru, w której przechowywałem wygrane w karty pieniądze, niebieski banknot jednofuntowy i przykryłem nim banknot Janusza. - Bóg zapłać! - usłyszałem głos Stolarka. Udawał, że nic nie rozumie. Zdumienie odmalowało się nawet na twarzy Żurakowskiego. Długo potem opowiadano sobie ze śmiechem, jak to 302 dywizjon zagrał w pokera z 316 na nabożeństwie, do której to gry skaptowano nowego gracza, dowódcę "Szakali". O tym, kto wygrał tę grę najwyższym przebiciem, wszystkim było wiadomo”.
POŁOŻENIE INTERNOWANYCH I WIĘZIONYCH ŻOŁNIERZY POLSKICH NA TERENIE EUROPY ZACHODNIEJ 1939−1940
Jacek Macyszyn
Niepodległość i Pamięć 23/3 (55), 129-158 2016
"Niżej podpisany Przełożony Generalny Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej zaświadcza, że wielebny Ojciec Konrad Stolarek, członek naszego Zgromadzenia otrzymał od swoich przełożonych upoważnienie na objęcie funkcji kapelana w Armii Polskiej i że jego stosunek do Zgromadzenia jest zgodny z naszą Regułą. Wobec tego proszę wszystkich Ojców i Braci, by przyjmowali Wielebnego Ojca Stolarka w taki sposób, w jaki Oblat winien być przyjmowany przez swoich współbraci. Nadto proszę o udzielenie mu wszelkiej potrzebnej pomocy wszędzie tam, gdzie go obowiązki powołają, czy to będzie w Europie, czy też w Ameryce lub gdzie indziej".
Upoważniony w ten sposób Stolarek podejmował zadania od gen. Ducha. Jako delegat Czerwonego Krzyża udał się do Alzacji i Lotaryngii, włączonych wówczas przez Hitlera do Rzeszy, z misją odwiedzenia obozów jenieckich na tym terenie. Zaopatrzony w dodatkowy glejt od gen. Stulpnagela w Palais Burbon bez problemu docierał do obozów jenieckich I i II Dywizji. Po powrocie, na prośbę gen. Kleeberga, przejął duszpasterstwo w obozie byłych żołnierzy w Caylus, w którym według jego oceny bezczynność, złe warunki mieszkaniowe, złe zabezpieczenie negatywnie wpływały na morale przebywających tam Polaków. Na peryferiach liczącego około 1500 mieszkańców Caylus mieściły się dwa obozy byłych wojskowych. W dolnym posługę pełnił ks. Edmund Kałas, po aresztowaniu przez gestapo wywieziony do KL Oranienburg. O. Stolarek posługę podjął w obozie górnym w Espargots. I jak wspomina: „w Espargots zastałem w jednym z baraków pięknie urządzoną kaplicę. Cóż z tego, kiedy w czasie pierwszej mszy św. poza garstką oficerów nie było prawie nikogo. Co więcej, w czasie nabożeństwa obrzucono kaplicę kamieniami”. Ale też dodaje: „na szczęście trafiłem na wspaniałą kadrę oficerską, która gotowa była na wszystko, byleby tylko polepszyć sytuację w obozie (…) organizowaliśmy pogadanki i dyskusje na najróżniejsze tematy”. W obozie tym działał poeta Józef Łobodowski, autor między innymi „Uczty Zadżumionych”. Skupiła się wokół niego cała cyganeria obozowa, z którą jak wspomina o. Stolarek „komenda obozowa z trudem dawała sobie radę“. W wyniku podjętych przez o. Stolarka działań, między innymi po utworzeniu chóru, który śpiewając co niedzielę ściągał na msze coraz większą rzeszę żołnierzy, a także po zorganizowaniu pomocy materialnej głównie odzieży i żywności przy współudziale biskupa Theas z Montanbeau, znacznie poprawiły się nastroje wśród więźniów. I tak jak w innych obozach, tak i w obozie w Espargots internowani Polacy antidotum na swe położenie widzieli zarówno w szeroko zakrojonych działaniach kulturalno-oświatowych, jak i sportowych. Warte podkreślenia jest także pozytywne nastawienie ludności francuskiej do przebywających tam Polaków, przekładające się w praktyce na udział w organizowanych akcjach pomocowych.
WOJSKOWA SŁUŻBA KAPELAŃSKA W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ
Dariusz Chodyniecki
Saeculum Christianum: pismo historyczno-społeczne 5/2, 59-102 1998
Wypada nam jeszcze wspomnieć o najciekawszych postaciach wśród kapelanów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (...) Niezwykle barwną postacią był ks. Konrad Stolarek, oblat, kapelan 1 Dywizji Grenadierów we Francji. Przeszedł z nią cały szlak bojowy, ale dostał się do niemieckiej niewoli. Udało mu się stamtąd uciec do nieokupowanej części Francji, a potem do Anglii (1). Z Anglii w maju 1943 r. wykonał skok spadochronowy do okupowanej części Francji, gdzie wykonywał zlecone mu przez dowództwo niebezpieczne zadania (niekoniecznie związane z duszpasterstwem). Powrócił potem przez Hiszpanię do Anglii. Zdobył spore doświadczenie jako spadochroniarz i został pierwszym kapelanem odznaczonym złotą odznaką bojową spadochroniarzy. Otrzymał też Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyż Walecznych (2).
1. A. Penkalla, Duszpasterze i żołnierze. Wrocławski Tygodnik Katolików. R. 1974, nr 23, s. 7.
2. J. H u m c ń s k i, Duszpasterstwo wojskowe w walce..., s. 268.
DUSZPASTERSTWO POLONIJNE MISJONARZY OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ WE FRANCJI I BELGII
O. Leonard Głowacki OMI
Misyjne Drogi, nr 4/1983
Podparyska posiadłość La Ferté-sous-Jouarre. po przejściu swego cyklu różnych przeznaczeń, znalazła wreszcie właściwe oblicze, jako ośrodek prasowy i duszpasterski. W 1954 r. o. Stolarek podjął próbę działalności apostolskiej za pomocą słowa pisanego, rozpoczynając wydawanie pisma Maryjnego „Niepokalana". Miesięcznik tak bardzo zgodny z duchem zgromadzenia (Oblaci Maryi Niepokalanej) i polskiej pobożności, spotkał się z niesłychanie życzliwym przyjęciem naszych rodaków. Po kilku latach osiągnął już 20 tys. nakładu i na tym poziomie utrzymywał się przez szereg lat. Po o. Stolarku redakcję miesięcznika objął o. E. Szymeczko. W 1959 r., na życzenie Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu, oblaci przejęli również organ Misji Polskiej — „Głos Katolicki". A trzeba sobie uświadomić, że prasa polska wśród Polonii ma nie tylko znaczenie narzędzia szerokiego oddziaływania ideologicznego, jest ona także szkołą języka, a przez język — szkołą naszej narodowej kultury.
NIEPOKALANA
Czasopismo religijno - patriotyczne, którego pomysłodawcą i wydawcą od 1.05.1954r. był o. Konrad Stolarek OMI
MISYJNE DROGI nr 126 ( 6/2007r.)
RYCHTAL - TABLICA KU CZCI ŚW. PAM. O KONRADA STOLARKA
W niedzielę 26 sierpnia 2007 r., w święto patronalne Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Rychtalu w powiecie kępińskim, miejscu urodzenia śp. o. Konrada Stolarka, odsłonięto tablicę pamiątkową ku jego czci następującej treści: „O. Konrad Feliks Stolarek, urodzony 31.10.1913 r. w Rychtalu, syn Leona i Marty z Taniewiczów, kapłan Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, bohater II wojny światowej, pułkownik Wojska Polskiego, kawaler Orderu Virtuti Militari, harcmistrz RP, założyciel i redaktor miesięcznika Niepokalana, były prowincjał i superior Instytutu św. Kazimierza w Vaudricourt we Francji, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Luksemburgu. Zmarł 2.02.2007 r. w Maisnil-les-Ruitz we Francji. Tu nauczył się kochać Boga i Ojczyznę.” Uroczystości zorganizowanej przez ks. proboszcza Mariusza Białobłockiego z udziałem rodziny, wielu parafian i gości oraz pocztów sztandarowych szeregu organizacji, przewodniczył o. redaktor Alfons Kupka oraz o. Marek Jazgier, dwaj misjonarze oblaci MN z Poznania, Zgromadzenia, do którego należał również śp. o. Konrad. Była to budująca uroczystość ku czci wielkiego, zasłużonego parafianina Rychtala. O o. K. Stolarku pisaliśmy szerzej w nr. 3/2007 „Misyjnych Dróg”.
RYCHTAL - ALBUM DEDYKOWANY O. KONRADOWI STOLARKOWI ( 6.03.2015r.)
W dniu wczorajszym, w miejscowości Rychtal (k. Kępna), zaprezentowano album miejski zadedykowany o. Konradowi Stolarkowi, harcerzowi, kapelanowi słynnego dywizjonu lotnictwa myśliwskiego 307, duszpasterzowi emigracji, pochodzącego z tej miejscowości. Uroczystość prezentacji albumu odbyła się w Gminnym Ośrodku Kultury. Wzięli w niej udział przedstawiciele władz gminy i powiatu, a także zaproszeni goście, w tym śpiewająca i grająca miejscowa młodzież ze scholii parafialnej. Redaktorem albumu jest ks. Mariusz Białobłocki, miejscowy proboszcz, a wsparcia w jego powstaniu udzielali: wójt gminy Czesław Balcerzak oraz mieszkańcy miejscowości, zaangażowani w odszukiwanie i promowanie miejscowej historii.
PAMIĄTKI PO O. KONRADZIE STOLARKU ZE ZBIORÓW ANIELI SKAŁECKIEJ Z RYCHTALA